• anonim · 02.10.2009 00:57:10
  • Nie wiem czemu, ale rajcuje mnie podglądanie sąsiadów z naprzeciwka, ich zwykle życie, czasami zdarzy się jakaś goła scena, ale fajnie tak sobie poogladać (zwłaszcza w nocy), co tam robią, jakie sprzęty mają... taki troche Big Brother hehe
  • anonim · 02.10.2009 01:00:19
  • a twój stary to Klaudiusz
  • anonim · 03.03.2010 21:58:10
  • Ja uwielbiam podgladac sasiadki :P, male dzikuski nastoletnie lataja na golasa ;)
  • XY · 29.07.2016 02:40:00
  • Ja kiedy byłem mały regularnie widywałem moją mamę podczas ubierania się, rozbierania się, nago. Nigdy w jakichś szczególnie wyuzdanych pozach, ale zdarzało mi się wypatrzyć jej owłosienie łonowe, a wygląd jej wielkich, okrągłych cyców, zapamiętałem dokładnie i szczerze mówiąc, nie zdarzyło mi się nigdy potem zobaczyć równie pięknych, ani w naturze, ani na filmach. Takie spontaniczne "pokazy" zdarzały się do czasu gdy przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, a ja poszedłem do piątej czy szóstej klasy. Czasami zastanawiałem się co też mojej mamie może chodzić po głowie, bo była elegancką, inteligentną kobietą. Mój ojciec, który przy całym mnóstwie dobrych cech, był trochę paranoikiem, czasem robił sceny mojej mamie, zarzucając jej, że jest niewyżytą dziwką (już wtedy przypuszczałem, że te zarzuty i obelgi nie miały żadnego pokrycia w rzeczywistości i były wytworami jego cokolwiek patologicznej wyobraźni). W każdym razie on wyobrażał sobie, że moja mama łasi się i nastawia się do wyruchania każdemu facetowi, jaki zdarzy się w jej zasięgu. Nigdy jednak nie gniewał się na nią za to, że się przy mnie rozbierała, choć nierzadko widział te scenki. Któregoś dnia znalazłem chyba właściwe wyjaśnienie nieco ekshibicjonistycznych ciągotek mojej kochanej, bardzo pięknej i chyba wcale nie takiej lubieżnej mamy: na półce w naszym pokoju znalazłem książkę "Zdrowie kobiety" czy coś w tym rodzaju. Widziałem tę książkę wiele razy wcześniej, ale ze względu na nieco wstydliwą tematykę i krępujące rysunki oraz panujący w naszym domu klimat nerwowości na punkcie seksu (związanej z obsesjami mojego taty), przez bardzo długi czas tę lekturę prawie świadomie omijałem. W końcu te sprawy zaczęły być dla mnie tak ważne i interesujące (chciałem zrozumieć o czym z pasją rozprawiali wszyscy moi rówieśnicy), że zajrzałem do tego podręcznika. Była tam mowa także i o tym, jak sprawić by dzieci wkraczały w sferę przeżyć seksualnych w sposób naturalny, stopniowy, bez wielkich szoków. Zdaje się, że były tam właśnie sugestie, żeby tej książki nie chować zbyt starannie, ale zostawiać ją w zasięgu rąk dorastających dzieci, a także by kobieta dała się od czasu do czasu "przyłapać" przelotnie nago swojemu synowi, by był choćby z grubsza świadom różnic w budowie mężczyzn i kobiet. Zabawną perturbacją w stosowaniu tych podręcznikowych mądrości było to, że choć przeczytałem tam dość techniczny opis stosunku seksualnego (bodajże pod hasłem skąd się biorą dzieci?"), przez pewien czas nie dostrzegałem istotnych elementów tego opisu i wierzyłem, że do zapłodnienia dochodzi wyłącznie w wyniku pocałunków. Kiedy słuchałem jakichś aluzji moich kolegów o wsuwaniu męskiego narządu w kobiecą szparkę, myślałem w duchu, poirytowany - o czym oni plotą? w jaki niby sposób ktoś miałby wcisnąć coś tak wiotkiego i miękkiego w ciasną ponoć szparkę? No i kiedyś oddałem się takim rozmyślaniom siedząc w wannie, w cieplutkiej wodzie. W dodatku z pokoju dochodziły odgłosy najpierw burzliwej kłótni moich rodziców, a potem ich podejrzanych posapywań i pojękiwań, w których pobrzmiewała nutka raczej uznania i satysfakcji niż protestu czy bólu. I wtedy nagle zobaczyłem i poczułem na moim podbrzuszu, że mechanicznie biorąc, sprawa jednak jest całkiem możliwa. Potem dopiero zrozumiałem, że mój ojciec nie raz starał się karać moją mamę za jej urojone występki, rypiąc ją strasznie dziko, tak by ktoś postronny mógł być tego świadkiem (to znaczy gdy ja byłem za ścianą, albo pozostawiał uchylone drzwi lub okno mieszkania, kusząc uszy sąsiadów). Wkrótce poddałem mimowolnie moją mamę testowi wierności i szczerze muszę przyznać, że ten egzamin oblała, ale wydaje mi się, że zdarzyło się to tylko raz. Gdy kosmate myśli zaczęły mi kompletnie bulgotać pod czaszką, musiałem się komuś z nich zwierzyć. Wydawało mi się, że najbardziej odpowiednią do tego osobą jest mój przyjaciel. Wypaplałem mu więc kiedyś, że mój ojciec podejrzewa moją mamę o lekkie prowadzenie się. Kolega obiecał przedyskutować sprawę ze swoim ojcem, przed którym nie miał żadnych tajemnic. Sęk w tym, że ten ojciec był straszny "pies na baby". Za jakiś więc czas dowiedziałem się za pośrednictwem kolegi: że jest bardzo łatwa, to wielka przesada, ale że się puściła, to fakt. Kiedyś po wielu latach moja mama żaliła się, że ojciec zawsze jej tak ubliżał, a ona nigdy go nie zdradziła. No wiesz mamo, powiedziałem, chłopaki na podwórku ciągle opowiadali mi pewną scenkę... No dobrze powiedziała, puściłam się, ale tylko jeden raz, w dodatku to był właściwie gwałt. Znając historię z drugiego przekazu, domyślam się, że gwałt to był tylko przez stosunkowo krótką chwilę. Mimo to, czuję, że ta sytuacja bardziej obciążała mnie niż moją mamę, choć nigdy nie podejrzewała, że ja z tą sprawą mogłem mieć coś wspólnego. Nigdy też nie przestałem jej uwielbiać.

  • Dopisz swoją odpowiedź na forum. Możesz pisać anonimowo, nie musisz podawać swoich prawdziwych danych.
  • Imię lub pseudonim:
  • Nie wypełniaj jeśli chcesz wysłać odpowiedź anonimowo.
  • Twój e-mail:
  • Nie musisz go podawać, nie będzie publikowany.
  • Treść odpowiedzi: (dozwolone tagi to <b>pogrubienie</b> <i>pochylenie</i> <u>podkreślenie</u>)
  • Przed dodaniem odpowiedzi, sprawdź czy nie ma w niej błędu.