• anonim · 02.11.2016 23:54:16
  • Na wstępie powiem, że opowieść jest dosyć długa więc jeśli nie zamierzasz się na męczyć nie czytaj, a jak masz czas proszę bardzo... Może być trochę pomieszane-pisane na kolanach, z głową na zapłakanej poduszce w łóżku. Aaa i lubię się rozpisywać, więc pewnie gdzieś mnie poniosło.

    Wiesz, każda dziewczynka, nastolatka, kobieta ma swoim życiu mężczyznę. Jak jest się dzieckiem to tatuś, potem jakiś tam chłopak no i pewnie mąż, choć teraz różnie to bywa, ale przyjmijmy, że tak jest. Ojca nie miałam, bo mnie nie chciał, mój chrzestny zmarł tydzień po moich pierwszych urodzinach (i w sumie mam często takie momenty, że wolałabym aby żył zamiast mnie, bo był o wiele lepszym człowiekiem ode mnie), więc został mi dziadek. Dobrze, że jego przynajmniej mam. Zawsze wstawałam za dzieciaka o 5 i szłam jeść z nim śniadanie, no ale dorastałam, zaczęła się szkoła i nie było mowy o wstawaniu tak wcześnie. Jednak dalej było tak, że przychodziłam do niego i łasiłam się do jego ramienia (np jak patrzył w komputer) całkiem jak kocur. Tylko wtedy miałam 9/10 lat więc nie wyglądało aż tak dziwnie. Wtedy też robiłam za ojca mojej młodszej siostry (jej ojciec to też frajer). Było tak, że wracałam ze szkoły, moją siostrę przyprowadzał z przedszkola wujek czy babcia i musiałam zrobić jej obiad, posprzątać po niej i jeszcze się pouczyć, bo niestety moja samotna mama musiała zapierdzielać w robocie do 22. Zaczęłam mieć problemy w szkole, nic nie jadlam. Dlaczego? Wiesz fajnie mieć najlepszego dziadka, ale jak patrzysz na koleżanki/kolegów, po których przychodzi ojciec i ida razem na lody po szkole czy do kina, to troche wkurwia. Wszyscy wypytywali mnie o ojca i co ma powiedzieć taka 10-latka jak wszyscy mają pełna rodzinę. Zajęła się mną moja wychowawczyni z klasy 1-3. Sprawdzała codziennie czy nosze kanapki do szkoły, pisała do mojej mamy codziennie jak mi idzie i czy poprawiłam się w nauce oraz mówiła, że to nic złego, że nie mam ojca. Najlepsza nauczycielka w moim życiu. Teraz mam 18 lat, a moja mama uważa, że mam syndrom braku ojca.
    W życiu przychodzi taki moment refleksji nad wszystkim, nad całym swoim życiem. Do tej pory miałam 3 chłopaków. Pierwszy był w 3 klasie gimnazjum i w sumie byłam z nim bo był najlepszym przyjacielem. Było fajnie dopóki wiesz, nie poszliśmy do innych szkół. Wrzesień był okej, w październiku coraz mniej czasu dla siebie. Wtedy napatoczył się taki debil. Zrobił maślane oczy, poużalał się nad sobą i mu uwierzyłam. Zerwałam z tamtym dla tego (przyjaźń nie wróciła, a wszystkim znajomym, którzy mają chłopaka/dziewczynę ze szkoły od razu im to odradzam). Z tym nowym też chodziliśmy razem do szkoły. Wszyscy mi odradzali, bo z grzecznej uczennicy zaczęłam wszystko olewać żeby być jak on-głupie. Nie powiem w gimnazjum zaczęłam palić, ale wtedy było tego palenia coraz więcej. To potrwało jakoś 2 miesiące. W końcu zrozumiałam, że to dziwne iż przez ten czas ciągle jego rodzice są chorzy, wyjechali, pracują, nie mają czasu. Miesiąc po zerwaniu z nim okazało się, iż w tym czasie gdy był ze mną był również z taką dalszą znajomą ze szkoły. Nie wiem jak to zrobił, ale ładnie to rozegrał. Po tym odtrącałam każdego... do czasu. Z tamtym zerwałam w 1 dzień ferii (jakoś połowa stycznia to była czy początek lutego). Podczas ferii w mojej szkole odbywały się zajęcia z siatkówki. Mógł przyjść każdy, kto uczy się w jakiejś szkole ponadgimnazjalnej w moim mieście i okolicach. Moja (wtedy) dobra koleżanka przyprowadziła ze sobą brata i kuzyna. Bałam się wtedy poznawać ludzi zwłaszcza chłopaków. Dodatkowo na te zajęcia chodził taki chłopak, któremu się podobałam. Jak się dowiedział, że zerwałam z tym dupkiem od razu zaczął zarywać, a to było bardzo widać. W każdym razie obrzydzał mnie, może to śmieszne ale najbardziej jego zęby (żółte jakby rok ich nie mył).
    Zaraz po feriach zaczęłam jeździć do tamtej koleżanki. Często się to zdarzało więc bądź co bądź w końcu musiałam porozmawiać z jej bratem. To było dziwne... któregoś tam kolejnego dnia siedzieliśmy przy obiedzie. Tylko ja i on, bo koleżanka poszła do toalety. Na początku powiedział mi "smacznego" i jakieś tam jedno czy dwa zdania. Jadł, pisał SMSa do jakiejś dziuni i co chwile spoglądał na mnie. Czułam jakieś dziwne uczucie. Chciałam go posiadać. Jest starszy, więc wyglądał dojrzalej od moich byłych. Kończył wtedy technikum, a ja byłam w połowie 1 roku. Od koleżanki dowiedziałam się, że kręcił wtedy z taką Gośką przyjeżdżała do niego czasami. Raz nawet było tak, że była z koleżanką gdy ja odwiedziłam jego siostrę. Pamiętam był to jeden z cieplejszych dni. Siedziałam na parapecie w pokoju koleżanki, a w sąsiednim pokoju przy otworzonym oknie siedziała tamta trójka. Oj jak ja ją wtedy powyklinałam. Potem powiedziałam panu D. aby się określił z kim chce być. Mimo, że tamtą znał dłużej wybrał mnie. Całowaliśmy się, zaczęłam przyjeżdżać do niego nie do koleżanki, a że mieszkał 20 km od mojego miasta (5 autobusów dziennie) czasami zostawałam u niego na noc. Wiesz w sumie kiedy pierwszy raz u niego spałam? Podczas mojego 2 pobytu w tym domu na noc. Dlaczego? Bo jak pierwszy raz spałam z koleżanką i mnie skopała powiedziałam nigdy więcej. Pan D. po tej nocy spytał mnie jak mi się spało i powiedziała, iż koszmarnie. Opowiedziałam o skopaniu. I co on zrobił? Zaproponował na następny raz spanie u niego. Następnym razem, nie wiedziałam co robić. Powiedziałam koleżance o propozycji jej brata, zgodziła się. Poszłam, zapukałam siedział przy komputerze, gdy otworzyłam drzwi. Spojrzał na mnie i zapytał co się stało. Nieśmiałym głosem spytałam czy mogę gdzieś z boczku się przespać. Serce waliło mi jak potłuczone, milion zadawanych sobie pytań... Co jak mnie zgwałci, zrobi mi krzywdę? Ale myślę sobie dam radę, zacznę krzyczeć przecież obok jest koleżanka, a piętro niżej ich rodzice. Ustąpił mi miejsce przy komputerze i zaczął zadawać pytania i pokrótce poszliśmy "spać". Daj spokój nie spałam całą noc. Nie, nic nie zrobiliśmy, nie jestem taka łatwa. Całą noc głaskał mnie po brzuchu. Pierwsze co "Pewnie tamtą też tak głaszcze". Ale w sumie to głaskanie było urocze. Dalej rozwijała się nasz znajomość tak jak mówiłam całowanie, spanie u niego itd. Tak było przez 2 miesiące, nie byliśmy razem. W końcu koleżanka spytała się jak to z nami jest i wtedy w ten dzień gdy zapytała zaczęliśmy razem chodzić. Było fanie przez 1 miesiąc. Wtedy poszedł na 18-stke kuzynki i poznał taką dziewczynę. Zobaczyłam po tygodniu ich rozmowy i powiedziałam, że ma znów wybrać. Wybrał mnie. Ja potem też wywinęłam akcje, ale nie ważne po tych dwóch akcjach przebaczyliśmy sobie i było dalej okej. Spędziłam z nim całe wakacje. Potem szkoła bla bla bla zawsze było okej. I wiesz co pierwszy raz kogoś pokochałam, w sensie kogoś obcego. Wiadomo dalej były kłótnie itp ale zawsze się godziliśmy. Dlaczego moja mama uważa, że mam syndrom braku ojca? Siadam mojemu chłopakowi na kolana i się łasze. No jest jeszcze jedna kwestia o której mamusia nie musi wiedzieć... robię mu na złość, aby uderzył mnie w tyłek za karę, wiem chore, ale tak mam. A podczas robienia tego bawimy się w niewolnice, ale nie ważne. Ogólnie jest fajnie, tylko wczoraj wieczorem coś sobie uświadomiłam. Nie kłócimy się ostatnio, ale tu pojawia się jego mama i była w tym momencie koleżanka jego siostra. Od września strasznie mnie traktują. Mają o wszystko do mnie pretensje. Jego mama uważa, że go wykorzystuje bo ciągnę od niego pieniądze i przeze mnie wydaje dużo na paliwo (50 km w tą i z powrotem a jego auto spala 12l/100km) oraz uważa że zabieram pół jego wypłaty... Kpina. Nawet zaczęłam chodzić do pracy ucząc się dalej w tym technikum, bo ogólnie moja mama nie ma kasy aby mi dać na cokolwiek. Co prawda zarabiam na weekendach 500 zł, ale zawsze coś. Niestety mama pana D. dalej uważa że zabieram mu jego wypłatę. Była koleżanka od września odzywa się tylko jako coś potrzebuje lub ma problem. W sumie to wtedy jest nagle miła, a tak to tylko się na mnie drze. Dzisiaj dostałam od niej niemiłego SMSa, że mam się nie wpierdalać w jej życie i uważa że nawet jej nie pomagam jak ma problem. Ale co to za koleżanka jak się tylko wtedy odzywa, pewnie też tak uważasz...
    Pokłóciłam się o to z chłopakiem, bo kurde nie życzę sobie aby jego rodzina ciągle bez powodu na mnie naskakiwała. Mam wystarczająco problemów w swojej rodzinie. Ale mniejsza z tym, druga sprawa związana jest z panem D. Kocham go okej, ale przez 1,5 roku naszego związku chyba 2 razy byliśmy na randce jak normalna para. Tak to nic tylko to głupie kino.... rzygam nim. Nie wymagam nie wiadomo ile. Ja na rocznice robiłam mu wielkie pudełko z origami (3 miechy pracy) z 101 powodów dla których go kocham, zdjęcie i czekoladka. Jestem typem romantyka, wiem (syndrom braku ojca-chce być kochana przez kogoś tak na prawdę). Tylko trochę smutno, że ja się wtedy tyle napracowałam, a on nic nawet czegoś skromnego jak nie miał kasy. Dalej jak o tym myślę chce mi się płakać, bo ta rocznica była dla mnie ważna. Nie daj że on nic, to była koleżanka zepsuła ten prezent dla niego. Myślałam, że ją rozjebie. Ale nie ważne, zobaczę czy postara się przy następnej rocznicy, po za tym powiedziałam mu o tym, że chce nadrobić te randki spędzanie czasu jak dopiero co nowa para, dobrze zrobiłam?
    Najgorsze jest to, że mam mieszkanie po chrzestnym i wystarczy je lekko wyremontować. Chciałabym zamieszkać w nim z nim, ale skąd mam wiedzieć, że ten związek przetrwa. Zależy mi na takiej wiesz miłości do końca. Najlepiej my dwoje bez dzieci, bo ich nie lubię. Ślubu też nie potrzebuje w sumie, tyle kasy na jeden dzień wydać, masakra. Wole zamiast tego kupić auto :D Najgorsze jest to, że robię się taka wredna i zła dla mojej rodziny i mojego chłopaka.
    W każdym razie nie wiem co zrobić, aby było dobrze miedzy nami, aby zabierał mnie na randki i kupował moją ulubioną czekoladę, aby sam z siebie zrobił mi romantyczną kolacje oraz żeby jego rodzina trochę przystopowała? Nie chce go stracić przez nich albo przez jakąś durną sprzeczkę. Jest jedyną osobą, która potrafi mnie uspokoić, a mnie ciężko uspokoić jak się za przeproszeniem "wkurwię". Pomocy...
  • Wędrowiec · 06.11.2016 19:57:25
  • To, że chcemy być naprawdę kochani i szukamy prawdziwej miłości to oczywiście bardzo naturalne. Rozumiem doskonale Twoją potrzebę romantyzmu oraz tego, aby Twój chłopak okazywał Ci miłość w tak samo romantyczny sposób jak Ty jemu. I tak samo nie ma nic w złego w sygnalizowaniu Twoich potrzeb. Rozmawiajcie o tym dlaczego brakuje Ci randek, romantyczności i jak Ty byś to widziała. Jeśli pozwolisz mu zrozumieć, czemu tego potrzebujesz, to na pewno będzie o tym pamiętał. Z drugiej strony licz się też z tym, że być może dla niego to nie jest takie naturalne. A przecież w miłości i dojrzałym związku nie chodzi o to, żeby zmieniać siebie nawzajem tak, żeby się dopasować. Tzn. w pewnym stopniu na pewno, ale można łatwo przesadzić. W sumie miałem podobne doświadczenie jak Ty: dawałem z siebie bardzo dużo w związku, jeśli chodzi o romantyczne akcje, gesty, ale od drugiej strony tego nie dostawałem. Brakowało mi tego i wydawało mi się, że skoro tego nie dostaję to uczucie po drugiej stronie nie jest takie silne. Ale to nie była prawda: po prostu moja dziewczyna w inny sposób okazywała swoje uczucia. Porozmawialiśmy o tym i zauważyłem romantyzm w jej postępowaniu, gdzie go wcześniej nie widziałem. Także warto rozmawiać, komunikować się. I pamiętaj też, że brak ojca w Twoim życiu na pewno wpływa na Twoje potrzeby. Pewnie brakuje Ci takiej uwagi i miłości ze strony faceta, dlatego tak bardzo jej potrzebujesz. Ale nie staraj się na siłę wycisnąć tą uwagę od swojego partnera. Obserwuj go jak on okazuje uczucia. Bo prawdopodobnie nawet jak kilka razy zorganizuje Ci randkę Twoich marzeń to prędzej czy później znowu zaczniesz odczuwać brak romantyzmu. To jest jak studnia bez dna. Więc wydaje mi się, że łatwiej jest zrozumieć jak partner wyraża swoją miłość niż zmieniać to w jaki sposób wyraża swoją miłość.
    Życzę Ci wytrwałości i powodzenia :)

  • Dopisz swoją odpowiedź na forum. Możesz pisać anonimowo, nie musisz podawać swoich prawdziwych danych.
  • Imię lub pseudonim:
  • Nie wypełniaj jeśli chcesz wysłać odpowiedź anonimowo.
  • Twój e-mail:
  • Nie musisz go podawać, nie będzie publikowany.
  • Treść odpowiedzi: (dozwolone tagi to <b>pogrubienie</b> <i>pochylenie</i> <u>podkreślenie</u>)
  • Przed dodaniem odpowiedzi, sprawdź czy nie ma w niej błędu.