• anonim · 25.04.2016 19:38:41
  • Wiem że tytuł trochę wulgarny, ale taki jest najbardziej jasny. Piszę, bo mam problem. A nie umiem z nikim o tym rozmawiać, ani z przyjaciółką ani z chłopakiem. Teoretycznie wiedzą, ale nie wszystko, tylko urywki a ja i tak zawsze w końcu się zamykam w sobie i nie jestem w stanie im opowiadać. Mojej mamie i rodzinie nie ufam. A już nie wiem co mam robić i potrzebuję się wygadać...

    Zacznę chyba od początku, bo tak się chyba powinno robić. Mam 15 lat, tańczę i mam wszystko czego nastolatka może chcieć. I przy okazji, czuję się beznadziejnie. Życie od samego początku mi się zwaliło, ale jakoś nigdy nie zwracałam na to uwagi. Nie wiem czy to możliwe, ale tak było. Jakoś nigdy o tym wszystkim nie myślałam, i dopiero rok temu wszystko zaczęło na mnie spadać. Jeden cios po drugim. Jakby z opóźnionym zapłonem. Tak wiele rzeczy mnie boli i już sobie z tym po prostu nie radzę. Czuję jak się powoli zapadam i boję się że się już nie podniosę. Jakaś część mnie chce żyć, ale ta druga chce śmierci. A co się złożyło że zwykła 15-latka chce śmierci?

    Moi rodzice rozstali się gdy miałam 7 lat. Może nie do końca chodzi o sam rozwód. Oczywiście - cholernie bolało, ale rozumiem że nie można zmuszać dwóch ludzi żeby się nawzajem kochali i byli razem, bo nie o to przecież chodzi. Chodzi o powody tego rozwodu. Mój ojciec pił. Nie był alkoholikiem, więc nie jest źle. Ale to jednak boli, kiedy twój ojciec przychodzi do domu napruty, jest agresywny i wrzeszczy na całego. Moja mam mówi że to trwało krótko bo w końcu powiedziała mu że nie wierzy w jego przeprosiny i ona tego więcej nie zniesie. Także był rozwód. Mój tata się potem zmienił, ale długo to trwało. A jednak odstawił alkohol. Tylko że po tym wszystkim, straciłam ojca. Przez długi okres czasu go nie widziałam. Byłam nieznośnym dzieckiem, ale ludzie mi przebaczali. W końcu doczekałam sie uwagi taty. Tyle że spotkania proponował często, ale jeszcze częściej je odwoływał w ostatniej chwili. Kiedy miałam 11 lat, wyjechał do Paryża n 1,5 roku. I znowu zostałam bez taty. A potem poszło z górki, jakoś sie poprawiło, tata znalazł nową kobietę i mają z nią dziecko, moją ukochaną przyszywaną siostrzyczkę. Zawsze ciekawiło mnie to że mojemu tacie do tej pory WSZYSTKO wybaczyłam... a mojej mamie nie potrafię.... że nie dała mu szansy... że nie pomyślała o mnie. A ona przeżyła to dużo gorzej. Wpadła w depresję, płakała nocami przez odrzucenie faceta. A ja 10 letnia dziewczyna wstawałam, czasem tylko dla pewności czy ona nie płacze - i pocieszałam jak tylko mogłam. To wszystko minęło co prawda ale wspomnienia bolą.

    Druga rzecz, to moi dziadkowie. Jeden był alkoholikiem i moja babcia się z nim rozwiodła. Znalazła innego, jeszcze gorszego, bo pedofila. Wykorzystywał mnie od małej dziewczynki. Myślałam, że to jest normalne... a dopiero w szóstej klasie kiedy nie chciałam się już przed nim rozbierać i dowiedziałam się trochę więcej o gwałtach i co to jest "robienie loda", uświadomiłam sobie że nic nie jest w porządku. Odcięłam się na ile to możliwe, on nie protestował. Już mi lepiej, ale dalej go nienawidzę i za każde "kocham cię", które wypowiedział. Nienawidzę.... a jednocześnie kocham.... czy to możliwe? Gdy byłam mała, to do niego biegłam z rozwalonym kolanem, a później gdy miałam poważne problemy z ojczymem. Z nim mogłam o wszystkim pogadać, zawsze mnie wspierał i spełniał każdą prośbę...a tu się okazuje że ta osoba, najbliższa, gwałciła się do woli.... małą dziewczynkę... Czy ten świat nie jest porąbany?

    Mój trzeci dziadek z kolei miał Alzheimera. Pod koniec, nie pamiętał już nikogo. Kochałam go... tak bardzo... Nie pozwalali mi się z nim spotykać. Nie chcieli dodawać urazów dziecku. Mój tata zawsze mi odmawiał kiedy chciałam się zobaczyć z dziadkiem. W końcu do siebie pod opiekę, wzięła go jedna z sióstr mojego taty. Ale prawda była taka, że chciała cały spadek dla siebie i wysoką emeryturę. Wszystko zagarnęła.... A dziadka zamknęła w jednym pokoju. Przychodziła od czasu do czasu mu zmieniać pieluchy, dawać jeść, pić.... Dziadek tak bardzo lubił telewizję.... Nawet tego mu nie zapewniła.... Umarł, gapiąc się w ścianę i zastanawiając - kim jest.

    Następna rzecz, mój pieprzony ojczym. Nienawidzę go. Za wszystkie, kłótnie, to że odnosi się do mnie jak gówniary...Raz tak się pokłóciliśmy, że nie odzywaliśmy się do siebie przez bite 5 miesięcy. Nawet "dzień dobry" czy "dobranoc" nie przechodziło nam przez gardło. Skończyło się to tak że mama się na mnie wkurzyła i w szale zaczęła krzyczeć, że niszczę jej życie... Co prawda to prawda... Ale też myślałam o niej w tym... kiedy sie do siebie nie odzywaliśmy, nie było kłótni ani awantur a ona nie musiała tego znosić ani wybierać pomiędzy swoim partnerem a dzieckiem. Po tym jak na mnie nawrzeszczała, pogodziliśmy się. Nie ma już kłótni, ale między nami jest chłodny dystans, a ja go dalej nienawidzę.

    Kolejna sprawa.... moja najdroższa przyjaciółka. Ma tak samo zjebane życie, a nawet bardziej. Sekta zabiła jej babcię, a dokładnie jej dziadek, który także ją próbował zgwałcić, ją i je siostrę. Ale nie znam szczegółów. Rodzice także rozwiedzeni, ojczym - sukinsyn, matka - beznadziejna. Boję się o nią każdego dnia. O dziwo nie tnie się. Kiedyś to robiła, ale przestała. A jednak rok temu, to była masakra. Jednego wieczoru wybiegła z mojego domu, mówiąc że idzie się zabić. Nie zrobiła tego w końcu ale było bardzo blisko. Starałam się pomóc ze wszystkich sił i jakoś się udało. Teraz jest bardziej szczęśliwa ode mnie. A ja... się załamałam. Zaczęłam się ciąć, myśleć więcej o śmierci...Przyjaciółka nic wcześniej nie wiedziała o moim życiu, a mnie to było na rękę. Ale w końcu to jakoś wypłynęło ze mnie kiedy ona poczuła się lepiej. Miałam więcej czasu na myślenie o sobie i musiała tak się po prostu stać. A ona wymaga i ma prawo, szczerości. Mówię, staram się, ale dla mnie to niełatwe. Wiele rzeczy ukrywam staram się radzić sobie sama, chociaż wiadomo że nie radzę sobie w ogóle. Czasem miewam dziwne stany. Są najgorsze ze wszystkiego. Kulę się na ziemi, tarzam, nie mogę wytrzymać ze sobą, ze świadomością, że ja to ja. W takim stanie, tylko śmierć wydaje mi się wybawienie. Do tej pory miałam je 4 razy. A cięcie? Nie polecam, to nie rozwiązuje problemów, i zmierza tylko w jednym kierunku - załamania, śmierci, samo destrukcji psychiki. Tyle, że ja nie umiem przestać...

    Jeżeli komuś chciało się to wszystko przeczytać, to jestem pod wrażeniem i dziękuję.
  • anonim · 12.05.2016 19:08:58
  • Ciężka historia, a jak się teraz trzymasz? Jak szkoła? jak sobie radzisz z problemami? Nadal jest ci tak ciężko? Może dalej chcesz pogadać?
  • anonim · 30.06.2016 21:11:13
  • W szkole o dziwo ok. U mnie jest tak akurat że jeśli ktoś jest przygnębiony( ja akurat staram sie tego nie okazywać) to ludzie i tak to mają gdzieś. Teraz jest lepiej, chociaż nwm czy może tak być...
  • anonim · 30.11.2016 17:27:03
  • Słuchaj. Też mam 15 lat. I też mam dziwnie w życiu. Lepiej (O niebo) od Ciebie, ale też nie ciekawie. Moi rodzice nie kochają mnie. Przelewają miłość w moją siostrę. Ja zawsze byłem tym który gorzej się uczy, jest głupszy, zły, wybrakowany. Nie minęło dużo czasu kiedy pojawiła się przemoc w mojej rodzinie. 13latek bijący się z ojcem i matką naraz nie ma normalnego dzieciństwa. Od trzech lat mam depresję. Próbowałem się zabić, trułem, raz skakałem z wysokiego miejsca ale cóż. Ciągle żyję. Podaj mi swój numer telefonu, może znajdziemy wspólny język.
  • anonim · 30.11.2016 17:32:02
  • A co do tych stanów też je mam. Czuję wielką pustkę. Cierpienie tak mocne że wyczuwam je w środku. Jest fizyczne. Gdybym mógł próbowałbym je z siebie wydrapać, wyciągnąć. Kiedy nikt nie widzi krzyczę i płaczę dopóki nie zedrę sobie gardła i nie zabraknie mi łez.
  • anonim · 08.03.2017 20:24:36
  • Rozumiem. To ten stan kiedy nie chcesz już nic. Kiedy chcesz tylko przestać istnieć, żeby nie bolało. Myślę, że może byśmy się dogadali. Boję się podać w sumie numer telefonu w internecie, ale fajnie by było chyba pogadać.
  • anonim · 08.03.2017 20:29:59
  • A jak się teraz czujesz?
  • anonim · 16.02.2018 20:20:01
  • Miałam podobną historię. Ale ja gdy chciałam sie powiesić to znalazła mnie jakaś dziewczyna na oko z 19 lat. Przez nią trafiłam do psychiatryka, z którego wyszłam 3 tyg. temu.

  • Dopisz swoją odpowiedź na forum. Możesz pisać anonimowo, nie musisz podawać swoich prawdziwych danych.
  • Imię lub pseudonim:
  • Nie wypełniaj jeśli chcesz wysłać odpowiedź anonimowo.
  • Twój e-mail:
  • Nie musisz go podawać, nie będzie publikowany.
  • Treść odpowiedzi: (dozwolone tagi to <b>pogrubienie</b> <i>pochylenie</i> <u>podkreślenie</u>)
  • Przed dodaniem odpowiedzi, sprawdź czy nie ma w niej błędu.